środa, 7 marca 2012

Qrde, czy wszystko trzeba egzekwować???

Nie wiem czy tylko ja tak mam czy Wy także, ale jak coś działa i funkcjonuje normalnie i prawidłowo w naszym kraju, to zaczyna wywoływać u mnie zdziwienie. Nie dziwią mnie już anomalia, ale nieliczne prawidłowości.

Wczoraj prawie cały dzień przesiedziałam w domu. Późnym popołudniem wybrałam się do pobliskiego sklepu i po drodze, zajrzałam do skrzynki pocztowej. A tam, oprócz zwykłej korespondencji znalazłam także awizo na dwa listy polecone. Wyobrażacie sobie, jak baaardzo się ucieszyłam, że będę musiała zabrać swoje cztery litery i pofatygować się na pocztę i tam odstać w godzinnej kolejce... Tak przecież być nie może, tym bardziej że to nie pierwszy raz się zdarza. Ktoś przecież pobiera wynagrodzenie za wykonanie obowiązków do niego należących.

Zrobiłam zakupy, wróciłam do domu i złapałam za telefon. Sprawdziłam, czy przypadkiem w ostatnim czasie poczta nie zmieniła własnych przepisów i postanowiłam interweniować. Namierzenie poczty, z której "wychodzą" listonosze, jak się okazało nie było takie łatwe. Jednak udało się. Naczelnik zobowiązał się, że listonosz podejdzie na pocztę, w której zostawił moją korespondencję poleconą i przyniesie mi ją do domu. Zobaczymy. Już widzę "radość" listonosza, ale to nie ja przecież olałam własne obowiązki.

4 komentarze:

  1. Też to kiedyś przerabiałam, ale już od kilkunastu lat jest spokój - aferę zrobiłam na 100 fajerek.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wczoraj moja teściowa mi powiedziała, że nasz listonosz też często zostawia polecone w skrzynce. Ale tylko dlatego, że dostał na to zgodę ludzi i że akurat nie było ich w domu. Kiedyś tak czekałam na polecony dwa tygodnie, bo byłam pewna, że listonosz przyniesie. A okazało się, że leżał w skrzynce, aż zamarzł, bo to zima była:)
    Znowu w moim rodzinnym mieście wiele razy widziałam przez okno własnego domu jak listonosz podchodzi i wrzuca coś do skrzynki, później się okazywało, że to awizo:/ A byłam w domu.

    OdpowiedzUsuń
  3. No właśnie... a tak nie powinno być...

    OdpowiedzUsuń