No i zrobiłam to. Napisałam sms-a do brata, że nie daję rady, że potrzebuję jego pomocy i jego pieniędzy. Nawet nie podejrzewałam, że jestem w stanie to zrobić. W ogóle to do mnie nie podobne, a szczególnie po naszych ostatnich rozmowach, które to nie należały ani do łatwych, ani do przyjemnych... Musiałam się przełamać. Nie było mi łatwo. Nie mając wyjścia musiałam to zrobić i zrobiłam to. Poprosiłam o pomoc.
Nie wiem, co zrobi z tą informacją, ale nie będzie mógł powiedzieć, że nie wiedział co się u mnie dzieje. Chociaż na dobrą sprawę to chyba wie, bo przecież czytuje mojego bloga...
Niełatwo jest prosić o pomoc, jeśli całe dorosłe życie polegało się tylko na sobie...Ale czasem to konieczność. I przydatna umiejętność, bo trudno bez jakiejkolwiek pomocy przejść przez życie- i nie tylko o tę finansową chodzi.
OdpowiedzUsuńZawsze uważałam, ze łatwiej jest udzielać pomocy niż o nią prosić.
Łatwiej jest być tym udzielającym pomocy, bo przyjmowanie pomocy jest już trudne i nie każdy to potrafi. A proszenie o pomoc... to już wyższa szkoła jazdy... przynajmniej dla mnie...
UsuńProśba o pomoc nie jest poniżająca. Ludzie nie są domyślni, a już na pewno nie mężczyźni :) Mam przyjaciółkę, której kiedyś pomagałam finansowo, a ona wówczas płakała. Coś za serce ściskało. Zmierzam do tego, że ona sama nigdy by nie poprosiła o pomoc. Na szczęście nie musiała, bo ja wiedziałam jak bardzo jej potrzebuje.
OdpowiedzUsuńBrat nie powinien czekać, aż poprosisz.
Pozdrawiam Cię ciepło.
Poprosiłam i... nie warto prosić...
UsuńProsić o pomoc rodzinę, bliskie osoby, to żaden wstyd. Chociaż rozumiem Twoje opory.
OdpowiedzUsuńBędzie dobrze, zobaczysz :)
Przytulam :)
Poprosiłam... i odmówiono mi...
UsuńNo i udało się! Masz dobrego brata. Też przytulam.
OdpowiedzUsuń