sobota, 30 czerwca 2012

Jak narkotyk...

Wczoraj byłam w centrum i nie mogłam sobie odmówić aby nie odwiedzić mojej ulubionej księgarni. Uwielbiam klimat wytwarzany przez nowe książki i atmosferę panującą w księgarni. Dostałam tam wyjątkowy zastrzyk energii. Tym bardziej, że powróciłam w te cudowne klimaty po bardzo długiej przerwie. Brakowało mi tego.  Oczywiście opuściłam księgarnię z nowymi nabytkami pod pachą. No dobra... w reklamówce.

Muszę się przyznać, że od marca... aż od marca nie przeczytałam właściwie ani jednej książki. A w zasięgu ręki mam ich przecież mnóstwo i to sporo jeszcze nowych czekających na swoją kolej. Okres bez książki dla mnie, pożeracza książek jest nie podobny. No cóż, to co się wydarzyło w moim życiu także nie bardzo pasowało do mnie, a jednak się wydarzyło...

No cóż, przyznaję się bez bicia... jestem uzależniona... uzależniona od książek. "Odwyk", który ostatnio przeszłam chyba także był mi potrzebny, bo "głód" słowa pisanego mam ogromny ;-)

wtorek, 19 czerwca 2012

Bieg ślimaka.

Jakoś opornie idzie mi z tym powrotem do blogowania... i nie tylko z nim. Dla mnie, osoby która żyła bardzo intensywnie wszystko to, co się ostatnio dzieje ma spowolnione tempo. To jak bieg ślimaka. Stagnacja, którą z jednej strony trudno mi zaakceptować, ale próbuję się w niej odnaleźć. Z drugiej strony fajna może być bezczynność ;-)

Denerwuje mnie jednak ciągły brak sił na to wszystko, czego chciałabym się podjąć. Począwszy od codziennych czynności po przyszłe życie zawodowe. Tak przyszłe życie zawodowe, bo jeszcze nie pracuję. Póki co staram się przynajmniej w nie których sferach doprowadzić mój organizm do stanu używalności. Bez (w miarę) dobrej kondycji nie mam co myśleć o pracy, bo nie dałabym rady jej podjąć, a tym bardziej dobrze wykonywać. I w ten o to sposób dalej chwieje się i to bardzo, moje poczucie bezpieczeństwa finansowego.

Prawie z każdym dniem jest lepiej. Robię małe, czasami maciupeńkie kroczki, a ja chciałabym... no może nie biec, ale przynajmniej równym krokiem ruszyć do przodu. Jednak nic z tego. Organizm też ma swoje prawa i wierzcie mi, że potrafi się bezwzględnie o nie upomnieć...

Dbamy o samochód i jego przeglądy, bo inaczej nie pojedziemy. Dbamy o mieszkanie i jego remonty, bo brud zaczyna nas denerwować i wkurzać. Dbamy o pracę, bo możemy ją stracić. Wszystko jest ważniejsze od nas i naszego organizmu. Organizm może jeszcze poczekać, przecież daje radę, jakoś daje radę... Jednak do czasu!