niedziela, 27 listopada 2011

Był i... i go nie ma... może wróci...

Od ubiegłego tygodnia mam utrudniony dostęp do świata internetowego, gdyż siadł mój laptopik. Siadł, nie raczej padł na dobre i nie wiadomo czy reanimacja mu pomoże (opisałam to w domku z duszą).
Człowiek jednak bardzo się przyzwyczaja do wynalazków techniki ułatwiających codzienne życie. Ojjj brakuje mi go, brakuje. Próbuję sobie jakoś bez niego poradzić, ale nie jest to takie łatwe. Przywiązałam się do niego i już!

3 komentarze:

  1. Mi ostatnio, jak laptop zaczął coś źle działać, oddałam do naprawy w dobre ręce i panowie fachowcy skasowali mi wszystkie zdjęcia z dysku. ech...

    Życzę powodzenia

    OdpowiedzUsuń
  2. Choć, to tylko sprzęt, ale jakże czasem cenny.
    Szybkiej naprawki życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja zostawiam poniedziałkowe uściski :)

    OdpowiedzUsuń