Chyba od zawsze chciałam mieć dużą rodzinę. Jako nastolatka marzyłam nawet o założeniu rodzinnego domu dziecka. Niestety, jak życie pokazało, za partnera życiowego wybrałam niewłaściwego człowieka. Nawet nie wiedział chyba o moim marzeniu, bo okazało się, że nie dorósł do roli męża i ojca. Trudno, tak też w życiu bywa. Od wielu lat jestem sama. Radzę sobie z wychowaniem dziecka i trudną codziennością. Podobno nawet jestem niezła w te klocki. Potrafię żyć samotnie, ale czy chcę. Nie, nie chcę, bo chyba nie jestem stworzona do życia w samotności. Brakuje mi bliskości drugiego człowieka. I nie chodzi tylko o seks, ale to wszystko co wypełnia codzienność żyjąc we dwoje. Fajnie, że są znajomi i przyjaciele, ale brakuje mi tego drugiego człowieka, który dopełniłby mojego szczęście. Odczuwam jakąś pustkę, czegoś mi brakuje do pełni, pełni szczęścia. Wiem, że znalezienie faceta nie jest najmniejszym problemem, ale ja nie chcę bylejakości. Już to przerabiałam. Chciałabym aby było pięknie. Czym mam jeszcze szanse na udany związek... Niby zawsze jest szansa, ale powoli zaczynam tracić nadzieję...
Mimo wszystko, pamiętaj, że nadzieja umiera ostatnia, chociaż czasami może trudno w to uwierzyć... A miłość przychodzi najchętniej wtedy, gdy przestajemy jej wyglądać.
OdpowiedzUsuńZołzo kochana, zaloguj się na Sympatii i poszukaj trochę. Bądź ostrożna, ale działaj:) Jakby co to radą pomogę:)Ella
OdpowiedzUsuńJAK CI ZA BARDZO DOKUCZY TO POGADAJ ZE MNA. JA TEZ SAMOTNA
OdpowiedzUsuń