środa, 10 kwietnia 2013

Za późno?

Ostatni rok, i to nie koniecznie ten kalendarzowy był i nadal jest dla mnie tak bardzo odmienny od pozostałych. Rok, w którym z jednej strony bardzo dużo się działo, z drugiej była pewna stagnacja. Z pewnością to rok, w którym bardzo wiele dowiedziałam się o sobie... i nie bardzo wiem co z tą wiedzą zrobić. Wprawdzie próbuję część tej wiedzy zastosować w życiu codziennym, ale z różnym skutkiem. Być może dlatego, że chyba przestało mi zależeć. Zatraciłam gdzieś sens tego wszystkiego co było do tej pory. Za to dominuje we mnie uczucie bezradności i bezsilność. Uczucie przegranego życia i beznadzieja.
W takim nastroju trudno wykrzesać w sobie siły i chęci do działania aby ruszyć do przodu. Całkowicie się jeszcze nie poddałam, ale jakoś nie umiem znaleźć motywacji, która poderwała by mnie do działania aby coś z tym przegranym życiem jeszcze zrobić.
Podobno każda chwila jest dobra, aby zacząć wszystko na nowo i to bez względu na wiek. Ile razy to słyszałam, ale jakoś to stwierdzenie mnie nie przekonuje i nie mobilizuje. Wręcz przeciwnie. Tkwi we mnie przekonanie, że już jest za późno. Za późno na cokolwiek.
A może jeszcze warto... ale jak...

18 komentarzy:

  1. Mój boże... Zołza! Za późno nie jest. Czasami trzeba poczekać. Mnie ostatnio do zrywu zachęciły czerwone szpilki, które kupiłam nie wiadomo po co. Bo zawsze o takich marzyłam?
    Do Ciebie też przyjdzie taka chwila, taki moment - zobaczysz!
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W obecnej sytuacji potrzebuję czegoś więcej niż "czerwonych szpilek" niestety...

      Usuń
  2. straszne masz mysli... nie dopuszczaj ich do siebie.... choć wiem, że tak trudno z nimi walczyć, kiedy już się pojawią

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się je zamieniać na te dobre, ale jak spoglądam na to w czym tkwię, to momentalnie powraca "czarnowidztwo" :(((

      Usuń
  3. nigdy nie jest za późno..... ja zrealizowałam swoje marzenia dopiero mając lat 62....a przed toba jeszcze życie.....
    wiem jak to jest trudne,.... przechodziłam przez to i dlatego tez powstał mój blog 5 lat temu... to on mnie trzymał przy zyciu i troska o najmłodsze dziecko....
    tutaj żadne słowa nie pomoga, musisz sama poczuć w sobie siłę aby coś zmienić na lepsze....
    zacznij od posprzątania swojego najbiższego otoczenia, powyrzucaj stare niepotrzebne rzeczy, a zobaczysz że dusza dostanie troche świeżego powietrza
    i tak małymi kroczkami idź do przodu... i nigdy się nie poddawaj...


    Żadna noc nie może być aż tak czarna, żeby nigdzie nie można było odszukać choć jednej gwiazdy. Pustynia też nie może być aż tak beznadziejna, żeby nie można było odkryć oazy. Pogódź się z życiem, takim jakie ono jest. Zawsze gdzieś czeka jakaś mała radość. Istnieją kwiaty, które kwitną nawet w zimie. Phil Bosmans


    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już kiedyś pierwsze zdania z komentarza napisałaś mi. Często sobie je przypominam i przynajmniej na moment dają nadzieje :) Dzięki.

      Co do bloga... jakoś ciężko mi się otworzyć, ale tym razem nie odpuszczę... chociaż może zająć mi to trochę czasu...

      Od jakiegoś czasu nawet ciężko idzie mi że sprzątaniem... chyba za dużo nagromadziło się do posprzątania i to nie tylko w mieszkaniu...
      jednak trzeba posprzątać... trochę mnie zmobilizowałaś :)

      Usuń
  4. ja gdy w taki stan wpadam , zaczynam czynić ogładę w domostwie .A gdy już dotrę do mety zatapiam się w czynnościach które uwielbiam robić - snobistycznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do czynienia ogłady to ostatnio się wręcz zmuszam i szybko zniechęcam... kiedyś byłoby to nie do pomyślenia... tez mnie to denerwuje i potem sama na siebie się wkurzam wrrrr

      Usuń
  5. Mnie na takie chwile pomaga fryzjer i zakup szalony w ciucholandzie. Ale co nie znaczy że czasem mam ja ty Zołza i to ostatnio coraz częściej, zatem tylko współczuję i serdecznie cię pozdrawiam-;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, ani fryzjer, ani zakupy nie wchodzą teraz w grę, bo byt mój jest zagrożony... gdyby nie to, to prawdopodobnie nie byłabym aż w takim stanie jakim jestem...

      Usuń
  6. Nigdy na nic nie jest za późno ! Przepraszam że sie nie odzywam ale u mnie także zawirowania, czasu brak na wszystko, z teściowa bez zmian i musimy odłożyć wyjazd... moje zdrowie także nienajlepsze :((( Pozdrawiam Ciebie i syna :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że ostatnio o Tobie myślałam... trzymam za Was kciuki

      Usuń
  7. Nie, za późno nie jest, to oczywiste! Tylko, że jak najbardziej Cię rozumiem, bo ...
    Brak pracy, albo brak pieniędzy powoduje brak poczucia bezpieczeństwa i jest deprymujące.A gdy taki stan się wydłuża to może doprowadzić do depresji, a ta okrada z sił i kółko się zamyka.Wtedy ani słońce za oknem, ani wysprzątane mieszkanie na błysk nie jest wstanie zmienić nastawienia. A od czegoś trzeba zacząć by mieć siły na walkę, czasem dosyć nierówną i długą...
    Nie wiem jak jest źle- fizycznie i psychicznie- ale być może warto pomyśleć o terapii, takiej profesjonalnej...Bo od czegoś trzeba zacząć, by nie pogrążać się w coraz większej beznadziei...
    ściskam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda co piszesz, niestety. A co o do terapii... pomyślałam. Wiesz, że staram się nie dać... ale czasami ciężar jest zbyt ogromny i trudno go unieść...

      Usuń
    2. Dlatego trzeba szukać różnych rozwiązań, a przede wszystkim dać sobie pomóc...

      Usuń
    3. Chętni do pomocy jakoś dziwnie się wykruszyli...

      Usuń
  8. Gdy wczoraj wieczorem obejrzałam program o chłopaku cierpiącym niewyobrażalnie w dzień i w nocy, który odżywia się tylko pozajelitowo, żyje za grosze i jest praktycznie bez szans na wyzdrowienie- powiedziałam Boże wybacz, bo grzeszę narzekając- oto jest cierpienie.
    Bądź dzielna Zołza- Krejzor

    OdpowiedzUsuń