sobota, 18 lutego 2012

Niespodzianki codzienności.

Wydarzenia stycznia dały mi solidnie popalić i odcisnęły swoje piętno, niestety. Staram się trzymać i pozbierać do kupy, ale jednak nie jest to takie łatwe jakby się mogło wydawać.
To, że pomyliłam kwotę z odbiorcą wykonując przelew, pisałam już na moim głównym blogu...
Jednak do tego doszło pomylenie znanych od bardzo wielu lat pinów z kartami... Cudem udało mi się nie zablokować karty.
Nie wiem jakim sposobem, ale udało mi się także między ostatki, a tłusty czwartek wcisnąć środę popielcową...
Na dodatek, któregoś dnia wyszłam z domu bez okularów... A nie zdarzyło mi się to jeszcze nigdy od kilku lat jak noszę okulary.

2 komentarze:

  1. Kiedyś wyszłam z domu w ciapciach - na szczęście nie zdążyłam odejść daleko od mojego bloku:) Innym razem wyszłam do pracy z jednym umalowanym okiem- do dziś nie wiem jak to się stało:) A jakiś czas temu szykowałam się do wyjścia i bardzo się spieszyłam. Po powrocie do domu zauważyłam, że mam pod swetrem górę od piżamy:D Hitem było ciasto do którego dodałam szklankę soli zamiast cukru!:))Pozdrawiam!:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bo to chyba najwyższa pora usiąśc i odpocząc.... i to trochę dłuzej, niż 5 min :))) moze jakiś relaks z maseczką na twarzy... jakaś kąpiel przy świecach zapachowych... wiosna niedługo, to i spacer się przyda. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń