poniedziałek, 19 grudnia 2011

Uff nie chcą odejść...

Oczywiście moją walkę musiałam dodatkowo odchorować, bo jakby mogło być inaczej. Jednak jedna poważna sprawa odpadła mi przynajmniej na jakiś czas. Odzyskałam wewnętrzny spokój, chociaż pozostałych problemów mi nie ubyło. Cudowne uczucie spokoju, napawam się nim póki mogę. I właściwie to dopiero od wczoraj mogę myśleć o świętach. Trochę późno, ale tak się w tym roku dziwnie poskładało... Najgorsze jest to, że dzisiaj znowu bardzo źle się czuję. Jakby jakiś nawrót. Oboje z Miśkiem nie możemy dojść do siebie. On dzisiaj musiał się stawić w szkole, ale nie jest jeszcze w dobrej kondycji. A ja... dzisiaj fatalnie, ale cóż... każde zdenerwowanie i stres odbijają się w naszym organizmie jak lustrze. Z tym, że ja mam już na prawdę dosyć choróbsk i wszelkich tabletek...

1 komentarz:

  1. Witaj
    Życzę już tylko beztroski, miłych chwil i spokoju :)
    Uśmiech zostawiam :)

    OdpowiedzUsuń