Jakoś opornie idzie mi z tym powrotem do blogowania... i nie tylko z nim. Dla mnie, osoby która żyła bardzo intensywnie wszystko to, co się ostatnio dzieje ma spowolnione tempo. To jak bieg ślimaka. Stagnacja, którą z jednej strony trudno mi zaakceptować, ale próbuję się w niej odnaleźć. Z drugiej strony fajna może być bezczynność ;-)
Denerwuje mnie jednak ciągły brak sił na to wszystko, czego chciałabym się podjąć. Począwszy od codziennych czynności po przyszłe życie zawodowe. Tak przyszłe życie zawodowe, bo jeszcze nie pracuję. Póki co staram się przynajmniej w nie których sferach doprowadzić mój organizm do stanu używalności. Bez (w miarę) dobrej kondycji nie mam co myśleć o pracy, bo nie dałabym rady jej podjąć, a tym bardziej dobrze wykonywać. I w ten o to sposób dalej chwieje się i to bardzo, moje poczucie bezpieczeństwa finansowego.
Prawie z każdym dniem jest lepiej. Robię małe, czasami maciupeńkie kroczki, a ja chciałabym... no może nie biec, ale przynajmniej równym krokiem ruszyć do przodu. Jednak nic z tego. Organizm też ma swoje prawa i wierzcie mi, że potrafi się bezwzględnie o nie upomnieć...
Dbamy o samochód i jego przeglądy, bo inaczej nie pojedziemy. Dbamy o mieszkanie i jego remonty, bo brud zaczyna nas denerwować i wkurzać. Dbamy o pracę, bo możemy ją stracić. Wszystko jest ważniejsze od nas i naszego organizmu. Organizm może jeszcze poczekać, przecież daje radę, jakoś daje radę... Jednak do czasu!
Trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńI życzę, aby tak krok po kroczku wszystko szło do przodu. Najpierw powolutku, a później nabrało tempa takiego, jakiego byś chciała.
trzymaj się cieplutko.
Ada
Jakbym siebie widziała ... mam tak samo tylko, że ja od czterech lat opiekuję się ,,Pępkiem Świata,, (80-cioletnia matka po udarze przez ponad 50 lat mnie nienawidząca:)) ... mam podcięte skrzydła, przeciążenie sytuacyjne mnie dobija!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, dasz radę ... powoli jak żółw ociężale byle do przodu .... nic na siłę, na wypoczynek też musi być czas.
Porządny zastrzyk egoizmu sobie zafunduj ... :)
Pozdrawiam ...
Mądrze napisane :)) a kiedy już mamy czas, zeby zająć się sobą, wtedy okazuje się, że trudno nam tą ruinę doprowadzić do stanu używalności :))
OdpowiedzUsuńBlogowanie i my poczekamy cierpliwie, najważniejsza jesteś Ty. Zatem zadbaj o siebie...reszta nie ma znaczenia. Dużo siły Kochana.
OdpowiedzUsuńŚwiętą prawdę piszesz. Zdrowie może poczekać, bo tyle ważniejszych spraw...Hm...
OdpowiedzUsuńNajważniejsze że wracasz do zdrowia.Dasz radę. Malutki kroczek, to przecież też posuniecie do przodu. Trzymam kciuki!
Tak już my kobiety mamy, wszystko jest ważniejsze od nas i naszego zdrowia. Trzymaj się i idź przed siebie małymi kroczkami, a z czasem się rozpędzisz...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Oby do przodu, choćby to był tylko mały kroczek, ale jednak do przodu. Rozkręcisz się :)
OdpowiedzUsuńZadbaj o siebie, to ten czas właśnie.Mądra jesteś to i mądrze go wykorzystasz.
Ściskam.
Moim zdaniem w życiu nie chodzi też o to, żeby go przebiec sprintem, ale o to, żeby być świadomym tego co się w nim dzieje i dlaczego.
OdpowiedzUsuńTempo to sprawa drugorzędna, najważniejsza jest świadomość i kierunek :)
Wykorzystaj dobrze ten czas, pozdrawiam :))
Najgorzej ruszyć;)Powodzenia!
UsuńKtoś mądry powiedział, że zdrowie jest najważniejsze i ja się w 100 procentach z nim zgadzam. Bo jak nie ma zdrowia, to człowiek może mieć problem by coś osiągnąć:(
OdpowiedzUsuńBędzie dobrze!
OdpowiedzUsuńKiedyś ktoś powiedział: "Tracimy zdrowie, żeby zdobyć pieniądze, a potem tracimy pieniądze, żeby odzyskać zdrowie"...
największe podróże zaczynają się od pierwszego kroku..
OdpowiedzUsuńWitaj
OdpowiedzUsuńMalutkimi kroczkami do przodu, bo tak najbezpieczniej. Wiara w lepsze jutro, uśmiech pomagają :)
Z serca życzę spełnienia marzeń tylko dużych i tych malutkich także:) pozdrawiam cieplutko :)
Ja tak mam, jak piszesz na końcu... O wszystko dbam, ale badań sobie nie robiłam daaaaawno. Pozdrawiam Cie serdecznie i ściskam mocno:) Ella
OdpowiedzUsuńNajpierw regeneracja, potem realizacja. Planów wszelakich. Trzymam za obie rzeczy!
OdpowiedzUsuńPowoli, wiesz, że i Kraków nie od razu zbudowano.
OdpowiedzUsuńMoże to i bieg ślimaka, ale jednak bieg. Pomyśl tylko, że taki ślimak dużo więcej wysiłku wkłada w swój bieg niż, dajmy na to, zając, więc to ślimak jest bohaterem, choć do mety zdąża wolniej :)
OdpowiedzUsuńWitaj Zołzuniu. Dasz radę. Małymi kroczkami, byle do przodu. Ja to już nieraz przerabiałam i udawało się. Człowiek jest silny, nawet nie wie jak bardzo dopóki się nie przekona. Trzymam kciuki i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńwitaj... wszystko w swoim tempie, nic na siłę... organizm sam wie czego mu trzeba, a po takich przejściach, jakie Ty miałaś, czas odreagowania może być dłuższy... miłego dnia :)...
OdpowiedzUsuńNo proszę i spotkałyśmy się ponownie na tym samym portalu blogowym :-) witaj ponownie
OdpowiedzUsuńWitaj:-). Zdrowie nie może czekać, ono jest najważniejsze. Pozdrawiam serdecznie i życzę szybkiego wyzdrowienia.
OdpowiedzUsuń