niedziela, 27 maja 2012

Jak to jest z tą słynną szklanką...

Szklanka może być do połowy pełna lub do połowy pusta w zależności od tego jak na nią patrzymy. Zależy od tego jak CHCEMY na nią patrzeć. Możemy dostrzec to co już jest lub też skupić swoją uwagę na niedoborze. No cóż, wszystko zależy od nas. Łatwo powiedzieć, no nie? Wiem, że dobrze jest myśleć pozytywnie i skupiać się na tym co już mamy i co jest dobre.
A co na to nasze życie codzienne? Hmmm...

Opuszczamy nasze stanowisko pracy, na którym odwaliliśmy kawał dobrej roboty, jednak zostały nam dwie niezałatwione ważne sprawy. Zostały niezałatwione nie z naszej winy jednak bardzo istotne. I co się dzieje? Wracamy do domu i jakoś nie rozpiera nas duma z faktu, że sporo spraw pchnęliśmy do przodu i mamy kawał dobrej roboty za sobą. Nasze myśli ciągle krążą i skupiają naszą uwagę na sprawach niezałatwionych, niestety...

Nie powodzi nam się zbyt dobrze finansowo i trudno w takiej sytuacji skupiać się na bogactwie, gdy rachunki pozostają niezapłacone. Jednak mamy pieniądze na najbliższy tydzień. Winniśmy być spokojni i cieszyć się chwilą, bo przecież w ciągu tygodnia może wydarzyć się sporo dobrego. A jednak nie potrafimy. Nasza uwaga i myśli biegną do kolejnego tygodnia, na który prawdopodobnie braknie nam pieniędzy, niestety... Ogarnia nas strach, a czasami przerażenie przed brakiem poczucia bezpieczeństwa jakie daje stabilizacja finansowa.

No to jak z tą szklanką faktycznie jest?
Nie przyniesie nam oczekiwanych efektów nasze pozytywne myślenie, jeżeli będziemy je stosować tylko w chwilach kiedy staramy się panować nad naszymi myślami i kierować je na dobre tory, a pozwolimy aby nasze codzienne niekontrolowane myśli i tak samowolnie skupiały się na wszystkich naszych niedoborach. Nasze pozytywne podejście do życia nie może stać w opozycji do naszej codzienności. A raczej odwrotnie. Nie może być sprzeczności.

10 komentarzy:

  1. Moim zdaniem, z tą szklanką jest tak, że widzenie do połowy pełnej, to fundament pod kreowanie przyszłości, która kiedyś nastąpi, ale nie wiadomo kiedy, więc może to być jutro, albo w przyszłym życiu :)
    Patrzenie na pełną połowę, nie zmienia faktu, że jest też ta druga polowa i jest to niedobór, którego skutki codziennie kopią nas w tyłek. Udawanie, że się tego nie widzi, nie napełni szklanko, ani nas nie znieczuli na kopanie. Ten niedobór i jego skutki, będzie nam towarzyszył jak cień dotąd, aż nie znajdziemy korka, którym zakorkowaliśmy osobiście tę pustą część szklanki i nie przywrócimy tym właściwego przepływu w całej szklance.
    Pozytywne myślenie jest super, ale to coś jak kosmetyk, który nie zastąpi nigdy porządnego mycia i nie można stosować go w zamian, bo skutki tego są opłakane i sama widzisz jak to się wszystko razem gryzie. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawsze lepiej widzieć tę pełną połowę.... choć ta pusta często utrudnia dostrzeżenie pełnej. Wszystko zależy jak bardzo doskwiera brak... jednak lepiej mieć pół pełnej, niż nie mieć nic. Życzę całej pełnej szklanki...
    pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  3. Zołzo życzę Ci abyś zawsze te pełne szklanki widziała. Niestety ale życie nas nie rozpieszcza i dobrze jest jak chociaż połowę napełnionej szklanki widzimy.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zołza!
    Wcale nie jest trudno! Własnie wysyłam Ci pierwszą lekcję!

    OdpowiedzUsuń
  5. Niektórzy uważają, że byłoby za dobrze nam, gdybyśmy mieli wiecznie pełną szklankę. ALe nie zdają sobie sprawy z tego jak jesteśmy pokrzywdzeni, gdy ona jest do połowy pusta i nie możemy zaspokoić swoich podstawowych potrzeb:/ Ściskam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. jeśli szklanka jest zbyt długo "półpełna" to coraz ciężej jest patrzeć pozytywnie... potrzeba "mania" pełnej szklanki staje się coraz bardziej dokuczliwa... wiem to z własnego doświadczenia... życzę Ci, żeby Twoja szklanka zapełniła się jak najszybciej... i to czymś naprawdę "smacznym" :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Coś w tym jest. I u mnie jest jednak sprawa, o której staram się myśleć pozytywnie, ale nie dalej jak dziś rano naszła mnie refleksja, że zmaściliśmy ją koncertowo. Niby nie jest tak, że jest całkowicie źle, ale...

    OdpowiedzUsuń
  8. Podobno lepiej widzieć do połowy pełną, niż do połowy pustą... Choć czasem to trudne. Ja uczenie pozytywnego myślenia zaczęłam od małych spraw- przestałam mówić do bliskich negatywne rzeczy- że coś mi się nie podoba, że nie umieją czegoś, że ja bym lepiej. Przestałam, bo to nic nie daje. Potem pooooszło:) I racja, że optymizm nie może dotyczyć tylko wybranych sfer życia. Ale racja też, że czasami tak trudno być optymistą, jak życie daje w kość...Mimo wszystko życzę najlepszego dla Ciebie i pozytywnego myślenia i działania:) Ella

    OdpowiedzUsuń
  9. wow, ale zmiana;) nie wiem jak to jest z tą szklanka, ale wiem jak to jest byc w twojej sytuacji. choćby nie wiem jakby sie człowiek szeroko usmiechał, gdzies tam wie, że rachunki sie same nie zapłaca, a jesli nie będzie sie usmiechał i szedł przed siebie mimo wszystko to nigdzie nie dojdzie.., co lepsze? nie wiem, wiem, że było mi cholernie ciężko i zycze ci, żebyście szybko wybrnęli z tego impasu;) buziak!

    OdpowiedzUsuń
  10. Pozytywne spojrzenie i wiara bardzo pomaga. Jednak gdy znamy zagrożenia, które wiszą nad nami, to trudno ich nie dostrzec i cieszyć się tylko z tego, ze zawsze może być jeszcze gorzej. Bo może.
    Oby nie! I życzę Ci jak najlepiej.
    Daj znać.
    Buzka.

    OdpowiedzUsuń