środa, 3 grudnia 2014

Co u mnie?


Pomysł na własną inicjatywę nabiera kolorów, ale może po kolei...

Już od kilku dobrych miesięcy chodził mi pomysł zrobienia czegoś na własny rachunek. Brakowało mi ciągle odwagi. Uważam, nie, teraz to wiem, że nie bez powodu trafiałam na firmy - oszustów. W końcu wszystko dzieje się po coś i dla nas, a nie nam. Teraz to wiem, chociaż jestem na początku drogi. Boję się, ale nie mam już nic do stracenia...

Nie bez powodu uniknęłam kilkakrotnie śmierci... Nie bez powodu przetrwałam ten trudny czas z pomocą kompletnie obcych osób, kiedy rodzina... Każdy dokonuje własnych wyborów...

Chyba coś mam do zrobienia jeszcze na tym świecie skoro pomimo gruzowiska na którym jestem nadal jeszcze jestem, chociaż wg wszelkich prawideł nie powinno mnie już być, ani też nie powinnam... Coś niewidzialnego nade mną jednak czuwa...
Jeżeli tyle przeszłam, to teraz kiedy pojawia się realne wyjście nie zostanę sama, bo byłoby to zaprzeczeniem wszystkiego co się wydarzyło do tej pory...

Tak więc, rozważając pomysł na samozatrudnienie nadal składałam aplikacje i chodziłam na rozmowy kwalifikacyjne. W pewnym momencie pojawiła się osoba o podobnych, jak się na początku wydawało zainteresowaniach i zaczęłyśmy opracowywać możliwości rozpoczęcia zarobkowania. Kosztowało to wysiłku, czasu, pracy i niewielkich nakładów finansowych... Jednak nic z tego nie wyszło, bo jak się okazało nasze wartości różnią się. Ja chcę ludziom pomagać, dzielić się tym co umiem najlepiej, a potencjalna wspólniczka chce bazować na wiedzy innych po niewielkich modyfikacjach... Niestety, nie mogłam wejść w naciągactwo innych, bo nie tędy droga. Jedyne co można dobrze robić, to robić z sercem i tyle. A może aż tyle!!!

Było mi przykro, plany runęły... ale przecież nie mam nic do stracenia i od paru dni zabrałam się sama za tworzenie własnego biznesu. Oj, hucznie nazwane, bo do biznesu daleka jeszcze droga, ale... to jest to, co chciałabym robić. Kocham to i jak tylko pomyślę... gębusia mi się śmieje, chociaż moje problemy nie zniknęły i podcinają mi skrzydła, które próbuję rozpościerać...

Pomysłów sporo, jeden za drugim wpadają mi do głowy i już chciałabym je zacząć realizować, ale póki co jest wszystko na etapie opracowywania i wstępnych eksperymentów...

cdn.

2 komentarze:

  1. Mario,będzie lepiej.."Uwierz w ducha!"..Nie wiem,czy widziałaś ten film.

    OdpowiedzUsuń