niedziela, 1 czerwca 2014

Potrzebuję pomocy.

Od ponad tygodnia zbierałam się do napisania tego posta i dopiero dzisiejsze przeczytane słowa zmobilizowały mnie do tego, że tu jestem.
"Nigdy nie poddawaj się i nie załamuj. Zawsze jest nadzieja, światełko na końcu tunelu. Niezależnie od tego w jakiej sytuacji znajdujesz się obecnie w głębi duszy wiesz, że wszystko przetrwasz."
I znowu słowa o nadziei... Widać, że ciągle jeszcze gdzieś przy mnie jest...

Nie pokazywałam się tu z różnych względów.
Dobrych rzeczy było niewiele, a o złych nie chciałam pisać aby nie dodawać im jeszcze większej "siły", bo przecież sama byłam emocjonalnie w nie zaangażowana. A czasami były to... nazwijmy je względy "techniczne".
O parabanku wiecie, bo wcześniej pisałam, ale dużo więcej dowiedziałam się o nim, już po rozwiązaniu umowy, z reportażu telewizyjnego. Byłam zszokowana wszystkim czego się dowiedziałam i szczęśliwa, że w porę "uciekłam", prawie nic nie zarabiając.
Potem była organizacja pozarządowa, o niej także pisałam, a z którą wiązałam wielkie nadzieje. To były moje i to złudne nadzieje, bo dla fundacji istotny był tylko rozgłos i medialność, a nie człowiek, o którym tyle pisała i mówiła, co robi zresztą do tej pory wprowadzając wszystkich ludzi dobrej woli w błąd. Mam tylko nadzieję, że to przypadek odosobniony, bo nawet i ja zostałam oszukana.
Następny pracodawca też mnie oszukał, nie wypłacając mi wynagrodzenia za dwa miesiące. To sobie popracowałam charytatywnie na rzesz jego biznesu. Kuriozum. A dochodzenie swoich praw w naszym "państwie prawa" jest wręcz niemożliwe.
A pro po prawa, sprawa o ściągalność alimentów dalej cię toczy... przypomnę, że od 2010 roku.

Wracając do mojej "ścieżki zawodowej", to później byłam już "prawie" zatrudniona w dwóch firmach. W jednej (miało być to zastępstwo) pani się wystraszyła, że straci pracę i po operacji z ranami wróciła na swoje stanowisko. A w drugiej... przeszłam ogromną selekcje i już, już byłam prawie pracownikiem, ale pojawiła się jako ostatnia kobieta, która w innej firmie, na tym specyficznym stanowisku pracowała osiem lat. Nawet przy moich dużych umiejętnościach w takiej sytuacji pozostawałam bez szans.
W połowie maja podjęłam pracę w firmie, jak się okazuje trudno to nazwać firmą, gdy ma się wgląd "od środka". Nie wiem czy nawet to niewielkie wynagrodzenie dostanę w połowie czerwca... Szeeet!
Jednak odezwała się w minionym tygodniu jedna z firm, w której na kwalifikacjach przeszłam duży przesiew i mam szanse. Mam ogromne szanse. Firma stabilna, praca wyczerpująca, bardzo odpowiedzialna i pod presją, chociaż wynagrodzenie małe, ale stałe! Ostateczną decyzję podejmą w poniedziałek (byłam w piątek i sobotę na "testowaniu" mnie). Jeśli tak, a mam szanse, to będę musiała przez miesiąc jeździć na szkolenia w miejscu pracy na przyszłym stanowisku pracy, bo innej możliwości nie ma. Szkolenia oczywiście są bezpłatne.

Pojawia się światełko w tunelu, a jestem w tragicznej sytuacji. Nie wiem jak przeżyjemy z Młodym najbliższe tygodnie, bo pieniądze u mnie ostatnio są jak kamfora, jeszcze dobrze się nie pojawią, a już znikają. Jestem zmęczona i zestresowana tym wszystkim. Wezwania, odłączenia, pustki w szafkach i w lodówce... Bez wielu rzeczy można żyć, ale nie bez jedzenia.  Dochodzenie na szkolenia też jest nie wykonalne. Młody nie może zaliczyć przedmiotów zawodowych w technikum, bo nie stać mnie na potrzebne części aby zmontował potrzebne układy elektroniczne. Zawodowo jest najlepszy, innych uczy, a sam... Szkoła i tak sporo pomogła, ale tylko tak jak mogła. Wielu rzeczy niezbędnych nie miał w tym roku szkolnym, a i tak świetnie sobie radził. To boli, bardzo boli. Ja jestem całą naszą sytuacją wykończona, a na nim też ona mocno się odbija. Młody też jest spięty, nerwowy, tak jak ja...
Jednak nie jestem taka silna jak myślałam... Już nie daję rady... Potrzebuję pomocy i proszę Was o tę pomoc. Jeżeli ktokolwiek zechce i może nam pomóc będziemy wdzięczni... Bardzo proszę o pomoc.

mój mail przypisany do bloga: saraa@amorki.pl

9 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy sam numer konta wystarczy, a wszystkich danych nie chciałabym tutaj podawać tylko na maila,
      87 1050 1214 1000
      0022 4924 5115
      Za każdą pomoc będziemy wdzięczni.
      Proszę podać kiedy i na jakich zasadach będę mogła dokonać zwrotu.

      Usuń
    2. Pytałam w banku i wystarczy podać imię Maria,
      można dopisać także Katowice.
      Za każdą pomoc będziemy z Młodym wdzięczni...

      Usuń
  2. Witaj! Dobrze piszesz. Gdyby nie trzeba było płacić za książkę to byłby dobry materiał na książkę. Pomogłabym, ale do września mam remonty. Może potem odezwę się. Trzymaj się !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To sugestia by książkę napisać ;) Ojjj byłoby o czym!

      Usuń
  3. Pieniędzy nie prześlę. Mam taką zasadę i nie przesyłam. Nikomu, poza jedną fundacją, która wspiera leczenie chorych na nowotwory.
    Ale mogę przesłać paczkę.
    Na moim blogu jest adres e-mail. Napisz co może Ci pomóc. Szczerze powiedziawszy myślę o trwałych artykułach spożywczych.
    Pozdrawiam (http://leslie-warszawski.blog.pl/)

    OdpowiedzUsuń
  4. Great..thank you very much and keep in touch from INDONEISA.

    OdpowiedzUsuń