niedziela, 15 stycznia 2012

I ujawiły się moje braki.

Wczoraj byłam na urodzinach u przyjaciółki, którą jest od ponad 40 lat. Na stałe mieszka w Niemczech, ale tym razem tak się złożyło, że w czasie swoich urodzin przebywała w Polsce.
Miałam wczoraj fatalny dzień i nie miałam ani siły, ani ochoty nigdzie się wybierać. Najchętniej zamknęłabym się w jakimś miło otulającym kokonie. Mój nastrój nie sprzyjał imprezowaniu, a psuć takiego święta nie chciałam. Ze względu na wyjątkową sytuację obchodzenia jej urodzin w kraju zebrałam się w sobie i zmobilizowałam wszystkie siły i zdobyłam Giewont. Dotarłam na miejsce z ogromnym opóźnieniem. Lepiej późno niż wcale, no nie. Bardzo fajnie było.
Po powrocie do domu doszłam do wniosku, że brakuje mi odskoczni od dnia codziennego. Brakuje kontaktu z ludźmi. Miłego i wesołego towarzystwa...
A nie tylko praca, dom i lawina problemów.

3 komentarze:

  1. Miłe spotkania w dobrym towarzystwie- bezcenne :)
    Pozdrawiam z uśmiechem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak jest najfajniej. Gdy nam się czegoś nie chce, zakładamy, że nie będziemy w nastroju, itp, a tu sie okazuje, że było miło.

    Życzę takich dobrych chwil, oderwania od rzeczywistości jak najczęściej :)

    Ada

    OdpowiedzUsuń
  3. Warto czasem tak się gdzieś wyrwać. Na spacer, do kina, na kawę albo na pogaduchy. Człowiek zapomina chociaż na chwilę o problemach, o pracy i obowiązkach. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń