Dawno mnie nie było i zastanawiałam się czy temu co się dzieje nadawać jeszcze moc przez opisywanie tego. Mając chwilowo dostęp postanowiłam zajrzeć i... mile jestem zaskoczona wpisami. Dziękuję Kochani. Postanowiłam dać znać o sobie.
Logując się do bloga, aby napisać co u nas zastanawiałam się czy pamiętam hasło i kliknęłam w logowanie i... szok, bez logowania, bez hasła byłam na własnym blogu. Znaczy, że mam pisać o tym co się dzieje. A działo się jak zwykle dużo, ale chociaż część spróbuję ująć krótko w słowach.
W lipcu podjęłam śmieciową pracę za w sumie marne pieniądze, ale ważne aby coś robić. Młody nie mógł znaleźć pracy (16lat), a chciał pomóc i w efekcie od połowy lipca dołączył do mnie. Praca po 8 godzin i nieważne, że zlecenie. Do tego bilety miesięczne dla mnie i Młodego. Miało być dobrze, ale nie było. Wynagrodzenie za lipiec się przesuwało i przesuwało, aż w drugiej połowie sierpnia firma przestała istnieć... Jak się czułam nie będę opisywać i ze względu na mnie i na Młodego. A może szczególnie na Młodego, bo chce mi się ryczeć. Jak się okazało firma uprawia podobny proceder od wielu lat zmieniając miejsca siedziby firmy. Zainteresowaliśmy tematem prasę, ale cóż to da, jak pieniędzy nie odzyskamy, a firma powstanie pod nową nazwą. Nie mieści mi się w głowie.
Dzięki otrzymanej pomocy udało mi się na jakiś czas odsunąć widmo komornika i jakoś z Młodym przetrwać, ale momentami jest mi już wszystko jedno... Straciłam dofinansowanie do czynszu, bo nie byłam w stanie zapłacić wymaganej różnicy... no to i zadłużenie w spółdzielni lawinowo wzrośnie.
W sądzie o alimenty parodia i cyrk. To się w głowie nie mieści. Po ponad 5 latach walki... odpuściłam, bo nie mam już siły...
Młody rozpoczął nowy rok bardzo fajnie, ale znowu bez podręczników. Ma chociaż otrzymane od Człowieka z Wielkim Sercem narzędzia i sprzęty do przedmiotów zawodowych. Ma czym działać, ale brak elementów do montażu, bo jakieś zespoły całe już tworzą. Dostał parę groszy ze szkoły na ich zakup, to pierwsze konstrukcje zaliczył bardzo dobrze.
Młody ma przyznane stypendium ponad 300zł na semestr, ale... ale najpierw muszę kasę wyłożyć, której nie mam na zakup książek, a oni mi zwrócą... ale w grudniu. Nie wiem kto to prawo układa!
Wszystko mi jedno co będzie...
Nawet nie chce mi się pisać...
I o czym tu pisać, nawet jak jest na czym, jak dobrych wieści brak...
Miałam problem z netem, ze sprzętem i pocztą, potraciły mi się Wasze maile...
Proszę o kontakt na maila przypisanego do bloga:
saraa@amorki.pl
Kochani dziękuję, że o nas pamiętacie
Masz jakieś piekielne szczęście co do tej pracy. Najpiękniejsza jest w tym wszystkim więź z synem i to, że macie siebie nawzajem. To najcenniejsze i wierzę, że dzięki temu los się w końcu odwróci. Podziwiam za siłę.
OdpowiedzUsuńDobrze że jesteś... Będzie wszystko dobrze,musi być. Sciskam mocno . kasia.
OdpowiedzUsuńMario,te sukinsyny z tych tzw spółek mnie do szału doprowadzają. Chamy w garniturkach. Właściciele..he,he. GNOJE NORMALNE!!! Buda!!! Bić i patrzeć,czy równo puchną,curwa mać!!! Mario-poczta..
OdpowiedzUsuńZaglądałam tu codziennie w oczekiwaniu na wieści. Liczyłam otwierając dziś, że coś drgnęło w dobrą stronę. Szkoda, że nie...
OdpowiedzUsuń