poniedziałek, 23 czerwca 2014

Kamfora i hibernacja.


W piątek i to nie bez problemów dostałam połowę należnego mi wynagrodzenia za maj, czyli całe 200zł - to nie błąd. Oszałamiająca kwota. Z jednej strony ucieszyłam się, bo jednak coś dostałam, a mogłam przecież wcale nie dostać. Z drugiej strony zastanawiałam się na co je przeznaczyć. Oj zeszło mi na tym zastanawianiu i analizowaniu, bo bardzo trudno podejmuje się takie decyzje kiedy pilnych potrzeb wiele. Samo się rozwiązało dzisiaj... wezwanie, telefon i nie ma zmiłuj się, bierz i płać... albo nie płać. Zapłaciłam.

Moje finanse są jak kamfora, jeszcze dobrze się nie pojawią, a już się ulatniają jak kamfora. No ewentualnie są w stanie hibernacyjnym bez terminowo...

Jutro jest rozprawa, kolejna w sprawie ściągalności alimentów. Dla przypomnienia, to ta sama sprawa ciągnąca się od 2010 roku. Nie, to nie błąd. A kwota... ostatnio zatrzymałam się na 30.000zł. praktycznie nie do ściągnięcia... Kuriozum.

Aaa odebrałam dzisiaj z poczty decyzję podatkową z US. Chodzi o spadek, którego jeszcze nie nabyłam (sprawa toczy się od 2008) i nie wiadomo kiedy się zakończy i w jakim stanie będzie nieruchomość, bo niezamieszkała i niedoglądana ciągle niszczeje. A ostatnio było tam włamanie i została splądrowana. Po decyzji US ma przyjść wezwanie do zapłaty. Spadku nie mam, ale płacić będę musiała, chociaż w obecnej sytuacji... Nie rozumiem tego, ale tak podobno jest w prawie...

No cóż, teoretycznie i wirtualnie finansowo powinnam mieć się całkiem dobrze... Powinnam i tyle.


2 komentarze:

  1. Boszszsz...całe wieki tu nie byłam.... ale wiesz... życie, problemy.... może sie zdzwonimy? Odezwij sie na maila...SASAnka35@interia.pl nie mam już tamtego nr plusa :( buziaki :*

    OdpowiedzUsuń