sobota, 17 sierpnia 2013

Ledwo rozbłysło, a już gaśnie.


Dokładnie dziesięć dni temu pojawiło się światełko w tunelu. Rozbłysł promyczek nad moją głową i moim życiem. Pojawił się zapomniany już uśmiech na twarzy, oczy rozjaśniały i gdzieś w środku zaczęły się przebijać uczucia już prawie zapomniane. Jednak światełko przygasza, a promyczek dający nadzieję traci swoją moc. Tak bardzo chciałabym je przy sobie zatrzymać, ale nie wiem czy dam radę. Nie mam pomysłu, nie mam możliwości. Zrobiłam co mogłam, a więcej już nie umiem. Chciałabym, ale nie wiem jak. Szara rzeczywistość potrafi wszystko zabić...

O tym, co się od dawna u mnie dzieje nie chcę pisać. Przynajmniej nie teraz. Było i jest ciężko, bardzo ciężko, cholernie ciężko. Jest to dla mnie bardzo trudne, różne myśli przechodziły przez głowę, bo jak długo można być silnym i ciągle walić w mur... Chcieć to nie zawsze znaczy móc...

Któregoś dnia pojawiła się na mojej drodze fundacja. Hm, a może to ja pojawiłam się na jej szlaku. Ważne, że nasze drogi się spotkały, bo właśnie w jej działania zaangażowałam się od ubiegłego tygodnia. To ona jest tym światełkiem w tunelu i promyczkiem nad moją głową. Chciałbym aby została na stałe w moim życiu. Tak bardzo chciałabym, bo to chyba moje miejsce i mój sposób na życie. Hm, kiedyś sama chciałam założyć fundację... Jest szansa na zarobek, w końcu. Jest szansa z czasem na stałą pracę. Jednak póki co, na pieniądze muszę poczekać.

Jednak ja na czekanie nie mam ani chwili, bo i tak już od dawna balansuję na bardzo cieniutkiej linie. Cud, że tyle wytrzymała, i ona, i ja. Teraz potrzebny jest kolejny cud i to na wczoraj, aby lina nie pękła, bo wszystko mogę stracić, dosłownie wszystko.


17 komentarzy:

  1. W życiu nigdy nie jest łatwo... Ale może akurat Tobie właśnie teraz się uda z tą fundacją, czego Ci z całego serca życzę!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zołzo, jak można Ci pomóc? Jeśli idzie tu o kwestię materialną i sprawa jest pilna, to może podaj konto, a osoby, które zechcą i mogą Cię wesprzeć, po prostu to zrobią. Nie wiem, czy to dobry pomysł i czy w ogóle tak wolno, ale zaczynam się o Ciebie bać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to dobry pomysł, popieram i wesprę na miarę moich możliwości

      Usuń
    2. Popłakałam się...
      Nigdy nie byłam w takiej sytuacji...
      Jak mam podać... wszystkie dane adresowe tu na blogu? Może na maila?
      Boże, nie umiem się znaleźć w tej sytuacji...

      Usuń
    3. No tak, to chyba faktycznie wiąże się z podaniem danych adresowych, i to przez obie strony. Kto zechce, może więc napisać do Ciebie...

      Usuń
    4. Dzięki Aniu za inicjatywę, ale ja nie w takim celu pisałam tego posta. Zrobiłam to dla siebie, bo musiałam dać upust emocjom, a i chciałam podzielić się z Wami tym co czuję. Dzięki, bo znalazła się dobra dusza, cicha czytelniczka i bardzo nam pomogła. Zyskaliśmy z Młodym trochę czasu, a ja kilka spokojnych nocy. Nie spodziewałam się... kiedyś też o tym napiszę...

      Usuń
  3. Niestety, nie mogę być w tej chwili darczyńcą, więc chciałabym być choć wróżką...
    Niech się z tą fundacją uda!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tanyu od zawsze cenię Cię za szczerość. Dzięki, że jesteś :)

      Usuń
  4. dlaczego nie dasz sobie pomóc? czekam na telefon...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaki telefon? Nie rozumiem.
      Po lewej stronie jest mój mail: saraa@amorki.pl, jeżeli możesz to napisz.

      Usuń
    2. Anonimowy odnoszę wrażenie, że to Ty potrzebujesz bardziej i znacznie większej pomocy niż ja. No cóż nawet anonimowość wszystkiego nie ukryje...

      Usuń
  5. Nie pęknie! Wierzę w to!

    OdpowiedzUsuń
  6. Wierzę, że w końcu rozbłyśnie pełnym światłem.
    Balansowanie na linie nie jest mi obce.
    Jeśli masz ochotę( potrzebę) to napisz, znasz mój adres...
    Ściskam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nie wiesz przypadkiem kiedy... rozbłyśnie ;)
      Wiem, że mogę ale jest zbyt wiele i zbyt bolesnych rzeczy i nie chcę ich dodatkowo przeżywać pisząc...

      Usuń