Chciałabym napisać w końcu coś optymistycznego, ale... I znowu to przeklęte "ale"! Od kilku dni jakoś ciężko mi na serduchu i smutno. W takim nastroju trudno o optymizm. Staram się myśleć pozytywnie, jednak ciągle dochodzi do głosu moja przeszłość wprowadzając mnie w przygnębiający stan. Pojawia się żal za tym co było i czego nie było...
Wiem, że aby ruszyć do przodu należy zostawić za sobą przeszłość. Moja jednak nie chce odejść i dać mi spokoju. Staram się rozliczyć z przeszłością i o niej zapomnieć, ale ona ciągle powraca i krzyczy. Krzyczy głośno zagłuszając dzień dzisiejszy...