Nie uciekam. Nie chowam głowy w piasek.
Robię co mogę i nic z tego nie wynika.
Bezsilność, bezradność górują.
Zaczynam się poddawać.
Jak widać nie każdy problem da się rozwiązać.
Moje, te najważniejsze pozostają nierozwiązane.
Jak widać nie z każdej sytuacji jest wyjście.
Szukam go i szukam, a tylko razy obrywam.
Jestem cała poobijana i obolała.
Nie daję już rady.
Gdzie jest to cholerne wyjście?!
Nadrobiłam lekturę Twoich notek i widzę światełko w tunelu, Zołzo - choćby to pisanie. Może sprawa zaskoczy na większą skalę, a wtedy będziesz miała przyjemne z pożytecznym. Jeszcze trochę - wytrzymaj, Zołzo! Wspieram Cię modlitwą.
OdpowiedzUsuńNie daję już rady. To wszystko mnie przerasta. Nie wiem ani jak, ani za co żyć... A pracy jak nie było tak nie ma... Pisanie, to jest tylko parę groszy... wiem, że i one dobre, ale w sumie nic nie zmieniają na lepsze... To samo z wyrokiem za niepłacenie alimentów... Mam go, ale z niego także nie ma pieniędzy... sama zostaję, ze wszystkim...
Usuńa co z pomocą społeczną, może jakaś opieka nad dziećmi, osobami starszymi.... cokolwiek?
OdpowiedzUsuńBardzo chciałabym Ci pomóc.... tylko jak?
Praca, praca, praca...
UsuńPróbowałam tu napisać co robię i jak się staram, ale jest tego bardzo dużo i to co zaczęłam pisać skasowałam, bo powinnam o tym kiedyś napisać posta... dzisiaj jest chyba dla mnie za wcześnie... czasami czuję się jak niepotrzebny śmieć bez jakichkolwiek praw... a mam ponad 25 lat pracy...
no tak.... łatwo rzucać rady siedząc w domu przed komputerem.... ale początki zawsze są trudne. Podobno trzeba dwóch lat (średnio), aby znaleźć pracę od momentu rozpoczęcia poszukiwań. Więc kawał czasu już za Tobą :)
UsuńŻyczę, aby udało Ci się robić to, co lubisz i jeszcze zeby Ci za to płacono
No to mnie podbudowałaś, nie ma co... dwa lata???? Jeszcze moment tak będzie jak jest, to... nawet boję się pisać...
Usuńmówię - średnio, co nie znaczy, że zawsze. A piszę to dlatego, żebyś właśnie się nie załamywała, żebyś nie myślała, że z Tobą jest coś nie tak, tylko taka jest statystyka bez Twojej winy.
Usuńniestety nie znam nikogo w Twoim mieście, komu mogłabym Cię polecić....
Wiem Ewuniu, że miałaś dobre intencje, ale widzisz jak reaguje... a wszystko przez sytuację, w której tkwię i nie umiem jej zmienić... Nawet co nie co chciałam sprzedać i... też nic z tego...
Usuńto może zrób tutaj jakąś aukcję :)))
Usuńpomysł i fajny, nawet przyszedł mi do głowy, ale chyba nie do zrealizowania na blogu...
Usuńjeśli chcesz, szukasz sposobu, jeśli nie, szukasz powodu ;))))
Usuńja właśnie mam powód i to bez szukania, niestety, bo inaczej dawno bym tu już "hulała"
Usuń