Mam nadzieję,
bo ona właśnie powoli wraca...
Jeszcze nie wierzę,
że umiem, że jestem w stanie,
że się uda, że dam radę...
rozwalić ten cholerny mur.
Ale pojawiła się chęć i nadzieja, bo...
bo pojawiło się też maleńkie światełko w tunelu...
mocno wierzę, że wreszcie będzie dobrze, już dość tych zmartwień, limit masz wyczerpany i basta.
OdpowiedzUsuńWitaj :)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci nareszcie tylko słoneczka i uśmiechu :)
Pozdrawiam serdecznie ;)
Oby to było prorocze przeczucie!
OdpowiedzUsuńnareszcie cos pozytywnego..... mam nadzieje że to szczęście złapiesz....
OdpowiedzUsuńNo! :)
OdpowiedzUsuńI tak trzymać:)pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki-;)))
OdpowiedzUsuńjak poprzedniczka - trzymam kciuki!!!Perełka
OdpowiedzUsuńcieszę się, że to czytam :)
OdpowiedzUsuńWszak wiara góry przenosić może! Serdeczności!
OdpowiedzUsuńNie ma murów nie do przejścia, ten to pewnie atrapa
OdpowiedzUsuńhttp://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
http://kadrowane.bloog.pl/
Żeby rozbłysło i nie gasło!
OdpowiedzUsuń