"I kiedy czegoś gorąco pragniesz, to cały Wszechświat sprzyja potajemnie twojemu pragnieniu" Paulo Coelho
sobota, 17 sierpnia 2013
Ledwo rozbłysło, a już gaśnie.
Dokładnie dziesięć dni temu pojawiło się światełko w tunelu. Rozbłysł promyczek nad moją głową i moim życiem. Pojawił się zapomniany już uśmiech na twarzy, oczy rozjaśniały i gdzieś w środku zaczęły się przebijać uczucia już prawie zapomniane. Jednak światełko przygasza, a promyczek dający nadzieję traci swoją moc. Tak bardzo chciałabym je przy sobie zatrzymać, ale nie wiem czy dam radę. Nie mam pomysłu, nie mam możliwości. Zrobiłam co mogłam, a więcej już nie umiem. Chciałabym, ale nie wiem jak. Szara rzeczywistość potrafi wszystko zabić...
O tym, co się od dawna u mnie dzieje nie chcę pisać. Przynajmniej nie teraz. Było i jest ciężko, bardzo ciężko, cholernie ciężko. Jest to dla mnie bardzo trudne, różne myśli przechodziły przez głowę, bo jak długo można być silnym i ciągle walić w mur... Chcieć to nie zawsze znaczy móc...
Któregoś dnia pojawiła się na mojej drodze fundacja. Hm, a może to ja pojawiłam się na jej szlaku. Ważne, że nasze drogi się spotkały, bo właśnie w jej działania zaangażowałam się od ubiegłego tygodnia. To ona jest tym światełkiem w tunelu i promyczkiem nad moją głową. Chciałbym aby została na stałe w moim życiu. Tak bardzo chciałabym, bo to chyba moje miejsce i mój sposób na życie. Hm, kiedyś sama chciałam założyć fundację... Jest szansa na zarobek, w końcu. Jest szansa z czasem na stałą pracę. Jednak póki co, na pieniądze muszę poczekać.
Jednak ja na czekanie nie mam ani chwili, bo i tak już od dawna balansuję na bardzo cieniutkiej linie. Cud, że tyle wytrzymała, i ona, i ja. Teraz potrzebny jest kolejny cud i to na wczoraj, aby lina nie pękła, bo wszystko mogę stracić, dosłownie wszystko.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
W życiu nigdy nie jest łatwo... Ale może akurat Tobie właśnie teraz się uda z tą fundacją, czego Ci z całego serca życzę!
OdpowiedzUsuńZołzo, jak można Ci pomóc? Jeśli idzie tu o kwestię materialną i sprawa jest pilna, to może podaj konto, a osoby, które zechcą i mogą Cię wesprzeć, po prostu to zrobią. Nie wiem, czy to dobry pomysł i czy w ogóle tak wolno, ale zaczynam się o Ciebie bać...
OdpowiedzUsuńto dobry pomysł, popieram i wesprę na miarę moich możliwości
UsuńPopłakałam się...
UsuńNigdy nie byłam w takiej sytuacji...
Jak mam podać... wszystkie dane adresowe tu na blogu? Może na maila?
Boże, nie umiem się znaleźć w tej sytuacji...
No tak, to chyba faktycznie wiąże się z podaniem danych adresowych, i to przez obie strony. Kto zechce, może więc napisać do Ciebie...
UsuńDzięki Aniu za inicjatywę, ale ja nie w takim celu pisałam tego posta. Zrobiłam to dla siebie, bo musiałam dać upust emocjom, a i chciałam podzielić się z Wami tym co czuję. Dzięki, bo znalazła się dobra dusza, cicha czytelniczka i bardzo nam pomogła. Zyskaliśmy z Młodym trochę czasu, a ja kilka spokojnych nocy. Nie spodziewałam się... kiedyś też o tym napiszę...
UsuńNiestety, nie mogę być w tej chwili darczyńcą, więc chciałabym być choć wróżką...
OdpowiedzUsuńNiech się z tą fundacją uda!
Tanyu od zawsze cenię Cię za szczerość. Dzięki, że jesteś :)
UsuńPOPIERAM!!!
OdpowiedzUsuńdlaczego nie dasz sobie pomóc? czekam na telefon...
OdpowiedzUsuńJaki telefon? Nie rozumiem.
UsuńPo lewej stronie jest mój mail: saraa@amorki.pl, jeżeli możesz to napisz.
Anonimowy odnoszę wrażenie, że to Ty potrzebujesz bardziej i znacznie większej pomocy niż ja. No cóż nawet anonimowość wszystkiego nie ukryje...
UsuńNie pęknie! Wierzę w to!
OdpowiedzUsuńWierzę, że w końcu rozbłyśnie pełnym światłem.
OdpowiedzUsuńBalansowanie na linie nie jest mi obce.
Jeśli masz ochotę( potrzebę) to napisz, znasz mój adres...
Ściskam.
A nie wiesz przypadkiem kiedy... rozbłyśnie ;)
UsuńWiem, że mogę ale jest zbyt wiele i zbyt bolesnych rzeczy i nie chcę ich dodatkowo przeżywać pisząc...
Życzę Ci tego cudu...
OdpowiedzUsuńA ja na niego bardzo liczę...
Usuń